piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 3

Emily popatrzyła się na mnie smutnym wzrokiem. Przygryzłam wargę. Bardzo zmartwiłam się o Horana.
- To zaczęło się po waszym zerwaniu- zaczęła smutnie brunetka.- Niall zwariował... nie umiał znaleźć sobie miejsca.Wszystko przypominało mu ciebie. Postanowił że utopi swoje smutki w alkoholu i... narkotykach. Chlał i brał w dużych ilościach. Stracił kontrole nad sobą i swoim życiem. W pewnym momencie zaczęło mu nie starczać na narkotyki. Próbował nawet ode mnie wyłudzić pieniądze. Zaczął się zadłużać u różnych dilerów. Kiedyś gdy wracał z imprezy za dużo wypił i....- w tym momencie brunetka przełknęła głośno ślinę jakby szykując swoje gardło na wypowiedzenie tych ciężkich słów- spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Uciekł z miejsca wypadku i wyjechał z kraju nie wiadomo do kąt. Teraz szuka go policja i dilerzy u których się zadłużył.
Słuchałam Emily i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Niall którego znałam tak dobrze. Z którym byłam tak blisko. Którego kochałam...i nadal kocham zrobił coś takiego. Nie mogłam, nie chciałam w to uwierzyć.
-Kłamiesz ! ! - wykrzyknęłam ze łzami w oczach.
Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je. Usiadłam na parapet. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam jak małe dziecko. Przez mój głupi wyjazd to wszystko się stało. Przez mojego zjebanego ojca dla którego liczy się tylko praca ! A co gdybym nie wyjechała? Nic by się wtedy nie stało ... Nadal bym była z Niallem i bylibyśmy szczęśliwi. Dławiłam się własnymi łzami. Powietrze z ledwością przenikało przez moje mokre od płaczu usta. Powtarzałam sobie w myślach :
" Ange to nie twoja wina, że Niall tak się stoczył".
Ale kogo ja oszukuję ... nawet sama w to nie weirzę.
Emily wstała z łóżka. Podeszła do mnie. Odgarnęła moje brązowe kosmyki które opadały na czoło.
Popatrzyłam się na nią bezradnie.
-Niestety to prawda.- szepnęła mi do ucha. Co spowodowało kolejne łzy w moich oczach.- Ale wiedz że to nie twoja wina. Niall sam wybrał taką drogę a ty nie miałaś na to żadnego wpływu. Wiem że będziesz się teraz obwiniać ale uwierz mi na słowo że to naprawdę nie twoja wina.- dodała po chwili brunetka oczekując na moją reakcję.
Zeszłam z parapetu i jeszcze mocniej ją przytuliłam. Jej słowa dodały mi otuchy. Wytarłam łzy które jeszcze spływały po moich policzkach.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła ?- szepnęłam.
Przyjaciółka popatrzyła się na mnie.
- No nie płacz już bo ja się rozkleję - powiedziała trzymając moją rękę.
- Spróbuję już nie ryczeć - odparła z lekkim uśmiechem na ustach.
- Ty go nadal kochasz? -spytała
Po moim policzku spłynęła jeszcze jedna łza.
- Nigdy ci o tym nie mówiłam ale po naszym zerwaniu świat mi się zawalił. Nie miałam ochoty żyć. Przez całe miesiące siedziałam w pokoju zobojętniała na świat. Nic mi nie sprawiało radości popadłam w depresje. Myśli samobójcze które tak mnie dręczyły szybko odganiałam bo wiedziałam że nie mogę zostawić mamy samej..w końcu dałam namówić się na terapię i po kilku kolejnych ciężkich miesiącach moja deprejsa ustępywała. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
Emily wpatrywała się na mnie z zadziwieniem.
- Czemu mi wcześniej o niczym nie powiedziałaś. - powiedziała załamana.
- Było  mi wstyd - odparłam nieśmiało.
Emily zaproponowała żebyśmy poszły do starbucksa nie sprzeciwiałam się byłyśmy obie w dość podłym nastroju a to zawsze poprawiała nam humor.
Sprawdziłam w lustrze czy nie widać że płakałam i udałam się do schodów. Zaraz za mną podążała Emily.
- Mamo wychodzę z Emily - Krzyknęłam
-Dobrze skarbie- odparła.
Do kawiarni nie miałam daleko. Musiałyśmy przejść przez park a później do centrum miasta.
Szłyśmy w ciszy rozkoszując się wspólnymi chwilami. Po raz pierwszy od dłuższego czasu swieciło słońce. Tak mi tego brakowało. Wyszłyśmy z parku i zanim się obejrzałam byłyśmy w mieście.
Auta jeździły jak oszalałe.
Popatrzyłam się znudzonym wzrokiem na ulicę.
Gęsia skórka przeniknęła całe moje ciało. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Po drugiej stronie ulicy stał chłopak. Był on cały wytatułowany. Czarny kaptur zasłaniał twarz ale wyraźnie wystawały spod niego blond kosmyki. Moje serce zaczęła przyspieszać tępa, krew zaczęła szumieć w uszach mój organizm zachowywał się w ten sposób gdy tylko On był w pobliżu.
- Patrz tam jest Niall- powiedziałam szybko wskazując palcem na chłopaka.
Byłam przekonana że to on. Wszędzie rozpoznam te tlenione kosmyki.
W tym momencie przez jezdnię przejechała ciężarówka.
-Gdzie? - odparła zdziwiona dziewczyna.
- Za tą ciężarówką za chwilkę zobaczysz - odpowiedziałam pewnie.
Pojazd odjechał. Otworzyłam szeroko oczy nie wierząc w to co widzę chłopak znikną...
- Ange ale tam nikogo nie ma - powiedziała zatroskana Emily.
- Ale on tam był przysięgam. Miał na sobie czarną bluzę bez ramion. A spod czarnego kaptura który zasłaniał mu twarz wystawały blond kosmyki. Miał całe wytatuowane ręce.To był on- Patrzyłam przyjaciółce prosto w oczy mając nadzieję że mi uwierzy.
Emily zrobiła kilka obrotów rozglądając się za opisanym przeze mnie chłopakiem..
-Chciałabym ci wierzyć ale naprawdę nikogo takiego tu nie ma - odparła smutno- może ci się wydawało- dodała po chwili.
- Może masz rację. Jestem trochę zmęczona - powiedziałam sztywno.
Emily posłała mi ciepły uśmiech.
-Choć do tego starbucksa - powiedziała szybko.
Poruszyłam twierdząco głową.
Przyjaciółka pociągnęła mnie za rękę. Przez chwilę jeszcze odwracałam się w stronę gdzie stał blondyn.
Byłam przekonana że go tam widziałam! Chyba nie zwariowałam ?
- Ostatnio Niall coraz częściej mi się śni- powiedziałam nieśmiało.
- Ty masz chociaż tyle szczęścia że pamiętasz go jako słodkiego Irlandczyka. Niebieskooki strasznie się zmienił nie tylko z charakteru ale także z wyglądu. Jak go ostatnio pamiętam to miał pełno kolczyków na twarzy i strasznie dużo tatuaży. - powiedziała z lekką ironią w głosie.
Gdy to usłyszałam byłam jeszcze bardziej przekonana że ten chłopak z tatuażami to był Niall. Jeśli ten chłopak w ogóle istniał??
Postanowiłam nie zaprzątać sobie głowy moimi urojeniami, miałam zamiar dobrze się dziś bawić.
Przed moimi oczami ukazał się duży zielony napis "Starbucks".
Na mojej twarzy wywarł się słaby uśmiech. Dawno tu nie byłam. Podeszłyśmy do lady.
-Poproszę karmelowe i truskawkowe frappuccino.- powiedziałam szybko.
-Oczywiście za chwilę będę gotowe.
 Wyszłyśmy z budynku aby znaleść wolny stolik. Pogoda była taka piękna że nie mogłyśmy usiedzieć w środku. Promienie słoneczne ogrzewały nasze blade twarze. Które od miesięcy go nie widziały.Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłam się zrelaksować.
- Morze pójdziemy dzisiaj do klubu ?- spytała jak zawsze pełna entuzjazmu Emily.
-Nie wiem czy mam dzisiaj ochotę oglądać tłum spoconych ludzi? i słuchać dudniącej w uszach muzyki- odparłam spokojnie.
Dziewczyna otworzyła usta aby coś powiedzieć gdy przerwał jej nadchodzący kelner.
-Wasze kawy są już gotowe.- powiedział i odrzedł.
-Ja pójdę - powiedziałam szybko.
Wstałam z krzesła i udałam się w stronę wejścia do budynku. Gdy otworzyłam drzwi poczułam nieprzyjemny powiew klimatyzacji co wywołało ciarki. Gdy szłam do lady czułam czyiś wzrok na sobie. Odwróciłam się gwałtownie. Dostrzegłam tylko tłum ludzi pchających się do kolejki, nie zwracających na mnie najmniejszej uwagi. Postanowiłam nie zaprzątać sobie głowy  głupimi tezami.
W moich uszach rozbrzmiał głos pracownika strabucksa.
-Kawa dla Ange i Emily.
Podeszłam bliżej lady i wzięłam w ręce nasze kawy. Rzuciłam odpowiednią sumę i odeszłam ze spuszczoną głową. Patrzyłam się w podłogę. Moje buty wydały mi się bardziej interesujące niż otaczająca mnie rzeczywistość. Szłam do przodu nie patrząc przed siebie. Niespodziewanie poczułam uderzenie.
Truskawkowe frappuccino które trzymałam w lewej ręce wylało się na moją koszulkę.  Spojrzałam na nią. Gdy ujrzałam ogromną bronzową  plamę na czarnym napisie " Crazy Mofos" myślałam że oszaleję. To była moja jedyna pamiątka po Horanie.
Zbierało mi się na płacz.
" Tylko spokojnie Ange, nie rycz" - pomyślałam.
Podniosłam wzrok aby zobaczyć na kogo wpadłam.
___________________________________________________________________________________
Dzień dobry kochani mam dla was trzeci rozdział. Bardzo się cieszę że zostawiacie komentarze. Sprawia mi ogromną radość to że ktoś docenia moją pracę. Po raz kolejny zapraszam do dołanczania do obserwatorów. ;D


1 komentarz: